Pytam publicznie

Kto pyta, nie błądzi. To stara mądrość ludowa i zapewne wiele w niej racji. Chyba że, czego nie zakładam, udzielone odpowiedzi mają na celu wprowadzenie w błąd pytającego. Pytania, które zadam poniżej, mógłbym oczywiście skierować do Dyrekcji Gliwickiego Teatru Muzycznego bezpośrednio. Ponieważ jednak rozpocząłem publiczną dyskusję na temat tej instytucji, również pytania zadam publicznie, oczekując oczywiście w imieniu swoim i Czytelników odpowiedzi.

1. Najpierw o plenerowym „Tsunami”. Jaki był koszt jego produkcji? W ilu miastach i na jakich festiwalach spektakl ów zaprezentowano? Ile prezentacji miało miejsce?

2. Najstarsi górale nie pamiętają już tej produkcji, ale ja jednak zapytam o musical „Grają naszą piosenkę”. Ile razy go zagrano? Jakie były ceny biletów? Ile ich sprzedano? No i oczywiście, jaki był koszt produkcji? Tu również pytanie dla naszych Czytelników – kto z Państwa zna taką produkcję GTM?

3. Powyższe pytania powtarzam w stosunku do musicalu „Ragtime”. Tu jednak dodam jeszcze jedno: ile kosztuje jednorazowe wystawienie spektaklu na scenie?

4. Wszystkie powyższe pytania odnośnie operetki „Kwiat Hawai”.

5. To samo odnośnie spektaklu „Anna Karenina”.

6. To samo odnośnie „Hair”.

7. A ile kosztowała nas wszystkim produkcja płyty DVD „Carmen”? Ile sprzedano egzemplarzy?

8. Jeśli o „Carmen” mowa… Ile kosztowała i jaki jest koszt wznowień? Ile kosztuje wystawienie w Ruinach pojedyńczego spektaklu? Ile razy go tam wystawiono?

9. Czy w GTM są wypłacane honoraria autorskie osobom zatrudnionym na umowę o pracę, które w zakresie obowiązków mają nadzór nad działalnością artystyczną GTM?

10. Ile kosztował zakupiony w poprzednim roku samochód służbowy? Jaka była marka i jaki rodzaj poprzedniego? Co się z nim stało?

11. Ile pieniędzy z budżetu miasta otrzymał GTM w ciągu ostatnich 3 lat? Tu wyjaśnienie: chodzi mi o pieniądze dodatkowe – wszystkie, które przyznano poza coroczną dotacją podmiotową.

12. Dlaczego w oststnich latach GTM wykazywał stratę na koniec każdego roku budżetowego?

13. Jak to się dzieje, że mając w planach repertuarowych spektakl w rodzaju „Pinokia”, GTM wyciąga (przepraszam za adekwatny kolokwializm) dodatkowe 15 000 zł na jego premierę?

14. Jak to możliwe, że w 2009 roku przyjęto dotację (i zgodnie z wykonaniem budżetu wykorzystano) na publikację (!) książki, której premiera przewidziana jest dopiero na marzec tego roku?

Znam odpowiedzi na wiele z tych pytań. Chciałbym, aby poznali je również inni. Powstaje z nich jasny obraz instytucji, o której można powiedzieć wszystko poza tym, że wydaje publiczne pieniądze w sposób przemyślany, celowy i wartościowy.

Refleksje pozostawiam zainteresowanym.

Published in: on 01/03/2011 at 7:14 pm  4 Komentarze  

The URI to TrackBack this entry is: https://darjez.wordpress.com/2011/03/01/pytam-publicznie/trackback/

RSS feed for comments on this post.

4 KomentarzeDodaj komentarz

  1. I co?
    Ani jednego komentarza, ani zainteresowania.
    Pytania są niewłaściwe. Populistyczne i skupiające się nie na tym co stanowi „raison d’etre” każdego teatru. Nie wszystko sprowadza się wyłącznie do pieniędzy.
    A może ktoś „grzecznie” poprosił, żeby GTM zostawić w spokoju?
    Miało być dociekliwe, obywatelskie dziennikarstwo a wyszło zwykłe bicie piany. Pewnie Pan wie, że poprzedni blog krytyczny wobec dyrekcji GTM zniknął z dnia na dzień.

    PS. Właściwa froma to „pojedynczy” nie „pojedyńczy”. Komputerowa korekta błędów okazuje się nie być wystarczająca.

    • Oczywiście zatwierdziłem komentarz, mimo jawnej złośliwości. Obelżywych nie zatwierdzam, a takie były. Miejsce to jest moim prywatnym zbiorem tekstów, które chcę sobie zachować. Nie czekam tutaj na komentarze, aczkolwiek bardzo je sobie cenię. Statystyki mówią zaś na temat zainteresowania tekstami o GTM coś zgoła odmiennego. My wszyscy komentujemy jednak chętnie tylko negatywnie, czego mój „komentator” jest doskonałym dowodem. Moje artykuły nie są żadnym dziennikarstwem obywatelskim, a jedynie krytycznym (a czasem nie) zwróceniem uwagi na pewne sprawy w obszarze moich zainteresowań. Choiaż wyraźnie przebudzony autor komentarza może wie lepiej, co ja sobie założyłem. W sprawie GTM, nawiasem mówiąc, napisałem znacznie więcej, niż ktokolwiek. Skutek jest znany i widoczny. A ja, wybaczy mój komentator, jestem tylko dziennikarzem. Artykuł „Pytam publicznie” zamieściłem jedynie na blogu, bo miał charakter PRYWATNYCH, czasem mających charakter tez jedynie, indagacji. W przeciwieństwie do autorów blogu, o ktorym mój adwersarz wspomina, ja mam odwagę podpisywać się pod tym, o czym piszę.
      PS. Co do ortografii, szanowy Panie (może Pani), proszę zwrócić uwagę na własną interpunkcję. O składni nie mówię, choć polecam analizę ostatniego zdania i PS. A propos – funkcję automatycznej poprawy pisowni mam wyłączoną. Błąd językowy, który adwersarz raczył mi wypomnieć, jest dość częsty i wypływa z pośpiechu. Myślę, że wybaczą mi go zarówno Rada Języka Polskiego jak i Czytelnicy.

    • Wróciliśmy do tonu, który zdecydowanie nam obojgu bardziej odpowiada. Zauważę tylko, że o tych ważniejszych sprawach pisałem wcześniej w swoich materiałach. Są na blogu i ukazały się w prasie. Podobnie jak moja recenzja kiepskiego filmu o Różewiczu. Rzecz w tym, że tzw. „ważne czynniki” albo naprawdę nie widzą jaka szmira przemycana jest do obiegu za ciężkie pieniądze, albo udają, że nie widzą. Carmen jest znakomita, ale na jej dystrybucję nie ma i chyba nie było pomysłu. A płyta dvd nie okazała się sukcesem z powodów oczywistych. O Hair, Ragtime i kilku innych tytułach trudno powiedzieć coś dobrego. Podobnie jak o artyzmie np. kierownika artystycznego. Oczywiście, że do tematu będę wracał. W myśl jednak niektórych teorii, nawet zwalczając, nie można nużyć. I czasem oczywiście należy wychodzić ze zwarcia:)
      Sprawdzanie sobie nawzajem „prac” odpuśćmy sobie rzeczywiście:) A teraz mam propozycję – może podyskutujmy sobie w tych komentarzach? I całą rozmowę opublikuję jako materiał. Rzeczowo, krytycznie, o tym co złe, ale i o tym co dobre. Co Pan na to?

  2. W moim komentarzu nie ma złośliwości. Jest żal, że jak mi się wydaje zrezygnował Pan z drążenia istotnego tematu. Po kolei zatem.
    Uważam, że zarzuty są „populistyczne” bo dotyczą w zasadzie wyłącznie pieniędzy. Nie dotyka Pan znacznie ważniejszych kwestii: reżyserskich „znakomitości” czy scenografów „z dorobkiem” zapraszanych do kolejnych realizacji GTM, braku jakiejkolwiek polityki repertuarowej (większość tytułów pojawia się „za pięć dwunasta”). Każdy niemal teatr przy takim podejściu będzie „marnował” pieniądze bo mało który spektakl zarabia na siebie z biletów – wystarczy chociażby pomnożyć średnią cenę tegoż przez ilość miejsc na widowni. Jeśli za taką kwotę można zrobić duży spektakl to otwieram prywatny teatr.
    Wrzuca Pan do jednego worka znakomitą „Carmen” z marnym „Hair” i pół-amatorską (bez aluzji) „Anną Kareniną”. To też niespecjalnie szczęśliwe – sam Pan przyzna.
    Szkoda, że nie wyczuł Pan mojej życzliwości, bo tak jak Pan uważam, że GTM stacza się w otchłań i tylko skuteczny PR, dyletantyzm i oportunizm większości „recenzentów” i kompletna niewiedza bądź obojętność miejskich włodarzy utrzymuje obecne kierownictwo na ich miejscach. Wydaje mi się, że może nawet oceniam to odrobinę ostrzej niż wynika to z Pana tekstów. Z drugiej strony rozumiem, że publikacje prasowe czy internetowe mają swoje prawa, i że czasem forma musi być odrobinę łagodniejsza.
    W jednym z tekstów zarzucił Pan zbyt długie pozostawanie dyrekcji na swoich stanowiskach. Uważam, że to również chybione – pełno jest przykładów dyrektorów pełniących swoje funkcje nieporównanie dłużej i to z ogromnym powodzeniem. Sendo problemu tkwi w jakości rządzenia, wizji (której tu brak, a przynajmniej trudno się jej dopatrzeć), skuteczności i zwykłej uczciwości.

    Teraz najzupełniej poważnie.
    Proszę nie odpuszczać ani na jotę. Szkoda pracy, zapału i wyrzeczeń wszystkich pracujących w teatrze, i szkoda pieniędzy, które mogłyby z powodzeniem tworzyć jakość a nie bylejakość.

    Przepraszam za uwagę o „pojedyńczym” 🙂 To raczej moja pedantyczność a nie złośliwość. Moje błędy złoszczą mnie wcale nie mniej.

    PS. Jeśli zna Pan odpowiedzi na swoje pytania to proszę je, jeśli to możliwe, opublikować.


Dodaj odpowiedź do dariusz jezierski Anuluj pisanie odpowiedzi